Jak powiedziała ostatnio moja Ju " lecimy mamo, jesteśmy w niebie, tak wysoko... " a tylko na czwartym obłoku. Jestem tu, nisko, blisko. Czasami zwiedzam, a chcę wiedzieć. Czasami bywam, a wolę być.
Codziennie idąc spać, czuję eksplozję drgań, pisk szyn obieram w melodię, tworzę pieśń przemyśleń pasażerów w pociągu. Codziennie budząc się rano widzę morze niepokalane, mewy pukają do szyb, pragnąc być towarzyszem mym.
Wielki materac zniosłam z góry, leży na przeciwko drewnianej nudy. Na niej duży ekran patrzy, obserwuje mnie bacznie. Wyłączam. Wolę wyłączność, nie ogólnodostępność.
Dołączasz...
A w prezencie dam siebie, oczekując ciebie.
poniedziałek, 17 stycznia 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz