czwartek, 30 grudnia 2010

Oby barwniej !!!

Czas leczy pamięć...Otwierało się, zamykało, szło się, cofało. Tęsknię za naszym koku.pl, gdzie pisaliśmy o sztuce, muzyce, modzie. Tęsknię za moim sklepem, gdzie przede wszystkim się spotykało, a nie sprzedawało. Wieczór gier planszowych, gdzie przy Scrabble zrywaliśmy boki, a przy Tabu umieraliśmy z radochy, Zwieczerza, gdzie zwierzęta przemawiały, Sylwester, gdzie się działo, " ekipa i chuj " została powołana. Nasze pogawędki, gorące dyskusje, śmiechy, radość, smutek, wszystko wspólnie. Pięknie było, wspaniale! Szkoda tylko, że wraz z zamknięciem wszystko rozpadło. Nie zapomnę zebrania, a propos sklepu ratowania. Śliczne to było! Wszyscy poszliśmy swoja drogą, blisko, daleko ale własnym torem, jeden szybciej, drugi wolniej, oby ze sobą w zgodzie.
A teraz słucham pięknej piosenki i życzę Wszystkim Pozytywnej Melodii w Sercu !!! Szczęśliwego 2011 !

niedziela, 26 grudnia 2010

;)))

Nie jestem kobietą przeklinającą, ale czasami lubię...Wtedy klnę jak szewc! Rzucam mięchem gdzie się da. Jadę samochodem, patrzę na niedzielnych kierowców w tym momencie nie ma zmiłuj, uszy więdną pasażerom. Przepraszam kochani, tego nie zmienię. Lubię i już! Uwielbiam jak przeklina mój tata. Robi to doskonale! Często z takim poczuciem humoru, urokiem i ciętą ripostą, że stanowi to szczyt elokwencji. Ale mama, kochana ciepła kobietka, na co dzień nie używająca wulgaryzmów i jej niechcące " O, kurwa! " pod czas Wigilii, komentując jakiś beznadziejny film w telewizji. Bosko! Kocham ich bezgranicznie!
A teraz idę spać, job twoju mat'!

wtorek, 21 grudnia 2010

Pomyślę o tym jutro

Chyba to nie dla mnie... Gubię się, nie odnajduję, tego smrodu nie czuję. Lubię małpy, lubię cyrk, na szczęście tylko jako widz. Raz na ruski rok, na codzień psuje mój wzrok. Więc się zastanowię i może stąd zabiorę...Może zrealizuję dawny plan, w końcu wędrowanie wpisane jest w mój klan.

wtorek, 7 grudnia 2010

;)

Siedzę na pniu w lesie, ałuuuu...Okulary na nosie, by zobaczyć ciemność. Folia na głowie, by poczuć wodę. Kapcie na nogach, by być jak we własnych pokojach. Twardo jakoś, coś uwiera, gałąź sponiewiera. Ktoś patrzy na mnie, obserwuje. Chyba strzelam samobója. Myślę : " Trza spierdalać, gdzie mam kompas? Harcerz ze mnie jednak słaby. Kurwa, w lewo, w prawo? " Biegnę, gałąź w ręku, kapcie spadają, a psychol za mną. Rzucam kapciem w ryja, a ten już mnie trzyma. Folię zdziera i mówi : " Co za łysa pała, a myślałem, że to baba. A spieprzaj, ty pedale, zoofilu jebany. " I tak mnie wyzwano, a ja tylko myślom dać wybiegać się chciałam...
Ps. Przepraszam za wulgaryzmy, ponoć damie czasami wypada ;)

niedziela, 5 grudnia 2010

Emotion in my room...

...mocno tak. A dyskoteka gra. Tak kolorowo. Źrenice pełne koloru. Przezroczyste. Bez powodu. I prawie. Pali.
Pogryzione smutkiem wargi...

czwartek, 2 grudnia 2010

...więc wołaj

Chłód unosi się z podziemia, czwarte piętro. Pod ziemią już mieszkałam, na dachu bywałam, opalałam. W lewo patrzyłam, prawa pragnęłam. Gubiłam, nie znajdywałam. Ciszą krzyczałam, myślami rzucałam, emocjami szarpałam. Dusza bolała zraniona kolanami. Agonię widziałam w amoku prawie szczęścia uwikłana. Raniłam, leczyłam, znachorką byłam. Wino rozcieńczałam. To było wczoraj. Dziś chcę wodę...

środa, 1 grudnia 2010

Wiejeah

Wieje, niech wywieje...Zimno, niech wyziębi...Biało, niech wybieli...Te wszystkie myśli, emocje zabierze. Smutek, żal i samotność znieczuli. Gruby szary szal w końcu ogrzeje, w romantyzm te cholerne długie wieczory odzieje.