sobota, 18 maja 2013

Kocham subiektywnie

Zabierz mnie we Wdzydze
Gdzie komary, kleszcze
I fekalia płynne
Gdzie woda płytka
Drące się matki na głupie jak one dzieci i ojcowie w namiotach
Chowający wędki
I nie powiem, że brzydzę
I jajecznicę usmażę na grillu
Z kurkami mrożonymi
I rano ptaki obudzą nas szczerą melodią
I kleszcza ci z uda usunę, bez lateksu
Z ciarkami na rękach
Wieczorem stopami horyzontalnie, paralelnie nie dotykamy
Rozmawiamy
Aby nie zaburzyć obiektywizm
Dotykamy w nocy


.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz