wtorek, 9 sierpnia 2011
Głaszczę
Od rana dobija się mały kot do nas. Ju zachwycona. Prawdopodobnie kotek sąsiadów z góry. Tych wspominanych. Tych gestapo. Wołają, a on ma ich za nic. Nie chce wychodzić. Zostaje. Przynoszę do drzwi, a on tuli się we mnie. Jak by się bronił. Napoiłam mlekiem, a on już tym bardziej wtulony we mnie. Wskakuje na kolana, mruczy, chodzi po mieszkaniu. A ja, jak to ja, przyjmę z otwartymi ramionami. Ciebie. Głaszczę i czekam. Boję i wątpię.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz