Siedzę sobie w Sopocie, podjadam szarlotke (ostatnio jestem od niej uzależniona) i patrzę na przechodniów. Obserwuję. Idzie zanadto poważna pani w krótkiej, kwiacistej sukience, fioletowych butach na platformie. Mimo nie ciekawego humoru zaczynam się uśmiechać. Wesoły, pogodny pan w spodenkach a'la chłop na roli i sandałach ze skarpetami do kolan. Mimo nie ciekawego humoru zaczynam się śmiać. Jakże różne postacie, każda przyciąga wzrok i wzbudza pewne emocje. A nawet odważę się powiedzieć zachwyt.
Pani - znawczyni trendów w niepretensjonalny sposób podkreślająca własne atrybuty. Pan - załóżmy z Trąbek Wielkich, za przeproszeniem mający wszystko w dupie. Ale co chcę przez to powiedzieć? Można być barwną osobą tylko przez strój, a wewnątrz nijaką, a można z zewnątrz być nijaką, a wewnątrz posiadać wszystkie kolory tęczy. Natomiast nie lada wyzwaniem jest połączenie kolorowego wyglądu z barwną osobowoscią.
Ps. Kalinko, ten post jest z dedykacja dla Ciebie. Muszę to powiedzieć. Zjawiskowo wyglądasz prowadząc swoją Tigrę! A co do barwności, masz jej za nadto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz