niedziela, 7 marca 2010

Absurd

Opowiem Wam bajeczkę. Szła sobie żabka po świeżym betonie i wcale nie kumała w jak wielkie się gówno wplątała. Szła i myślała, że jest w niebie. To, że szare to wcale jej nie przeszkadzało. Bo nie kumała.
Utopiona po kostki sądziła, że pojawi się książę, co ją z betonu odkuje. Zatem pojawił się bocian, dla którego łakomy kąsek stanowiła. Ciągnie za łapkę jedną, drugą. A ona myśli, jakie to niebo wspaniałe.. Rozchwytywana jestem, kochana, taka pożądana. I nadal nie kumała w jak wielkie się gówno wplątała. Przyleciała czapla, co z bocianem w układ wlazła. Ciągną żabkę za łapkę jedną, drugą. A żabka myśli: Boże, ależ ja wspaniała. Zjedli żabkę wraz z przykutym betonem u łapek ale ona do końca nie kumała w jak wielkie się gówno wplątała. Siedzą sobie czapla z bocianem i rozmyślają, ale ta żabka głupia była, bo do końca nie kojarzyła i bezustannie wołała : Ależ ja wspaniała, kochana i ciągle taka rozchwytywana! Niebo szarością zastygło, a żabka, co wpadła w sidła, swe małe ślady zostawiła i zapukała do drzwi pod tytułem Totalna Niepamięć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz