Trzeba mnie przymusić krzyknąć
Chwycić za rękę zaprowadzić
Kiedy poczuję grozę w głosie
Zobaczę lekką obrazę
Zaczynam myśleć, że znów swą nieobecnością gościnność czyjąś hańbię
Wtedy dopiero jestem
Nie lubię głośnych imprez
Gubi mnie tłum
Myśli nie znajduję
Za to uwielbiam domówki
Można rozłożyć wygodnie na kanapie
Nawet w nią pierdnąć
Ze szklanką w ręce
Dymić papierosa czasem jointa
Być tak normalnie
Głupoty pierdolić
Na koniec jeszcze
we dwoje dzikie tańce urządzić
Potem przespać całą niedzielę z przerwami na głód
sobota, 5 marca 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz