poniedziałek, 13 lipca 2015
95
Stachu, mówisz durnotko, czym znów przyjęłaś. Wiesz, spotkałam dziś znów tę dziewczynę. Wysoką chudziutką brzózkę. Tak, tę co stała na środku jezdni, dziwnie patrzyła na rowerzystę prawie tym wzrokiem go rozbiła. Wcześniej odwiedziła mnie, dziś ja ją w sklepie. Trzymała grosze w ręce jeden pogubiła. Pytała ile jedna krówka kosztuje i bułka. Kupiła obie, zapłaciła niecałe jedyne 50 groszy. Miała głowę straszliwie tłustą i brudną szyję. Wiesz, zobaczyłam ją w tym śmierdzącym Marcpolu i tylko dla niej tam weszłam. Chciałam zaproponować jej kilogram tych krówek, ale jakoś wstydziłam. Nie chciałam aby źle mnie zrozumiała. Stasieńku, myślisz zrozumiałaby mnie? Mówiła składnie, nosiła zniszczony plecak z logo LV i oczy miała niebieskie i włosy jej długie rosły na brodzie. Powichrowana była jak te włosy na wzgórzu, mówisz. Kochany mój, ale dla czego?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz