Za dnia śpię gdy wychodzić nie muszę
Kiedy miasto w strugach snu
Wychodzę z siebie
Porzucam skórę i tkankę
Odwracam oczodoły
Patrzę na te moje oczy
Patrzę na te moje ręce
Tak wdzięcznie rozkładają po podłodze
I pachną ziemią zdeptaną letnim deszczem
niedziela, 29 czerwca 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz