Dziś na spacerze napotkałam dom. Spalony dom. Doszczętnie. Przeraził mnie. A bardziej historia, co zaczęła kiełkować w mej głowie. Historia ludzi tego domu. Sąsiadów, co własnie jedli kolację, może śniadanie. I tylko parę metrów dalej, patrząc przez okno kuchni, czy salonu patrzyli na tragedię unicestwiającą. Człowiek to najgroźniejszy żywioł. Niszczy wszystko. Tak uroczo nieświadomie. ( czyt. bezmyślnie )
PS. Pewnie to był przypadek... Przypadek nie istnieje! Przypadek ma rękę.
sobota, 18 lutego 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz