wtorek, 6 grudnia 2011

Te Święta wyrosły jak grzyby po barszczu. Dziś to dostrzegłam. Dopiero. Wiem, to normalne o tej porze, ale ja, jak to ja dostrzegam późno. Albo wcześnie. Za wcześnie. Nie tylko święta. Zazwyczaj dostrzegam wszystko wyprzedzając innych. Ale to mało istotne, istotne jest to że zbliżają się Święta. I tak nie wiem czy się cieszę. Chyba nie lubię Świąt. Te korki, te kolejki, wszyscy biegną, gonią karpia. Spierdoli im, czy sam się zadźga? Zresztą mam to gdzieś. Chcę usiąść przy stole w świętym spokoju, bez zadyszki i kolki, pocałować i powiedzieć, że życzę pokoju i wiary w siebie. Miłości, świadomości i odwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz