Dzika rzeka. Pale wbite w dno patrzą. Wielki zegar tyka, na wielkiej sośnie dzięciołem. Łódź płynie, omija. Dzięcioł rzeźbi w tej głuszy. Ciszę dziobem zabija. Krwawi. Łódź mija ból. Nie słyszy. Strachem na twarzy. Zadomowił się w oczach. Nie chce odejść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz