Patrzę na me dłonie. Lewa taka gładka, delikatna. Prawa bardziej pomarszczona, jakby wulgarna. Odwracam, takie same. Patrzę na me stopy. Prawa trochę sina, lewa różowa, paznokcie pomarańczowe. Wesołe. Uwielbiam wesołość w każdej postaci. Mądrą, głupią, przemyślaną, najbardziej spontaniczną i niewymuszoną.
Zbaczając z tematu, dziś byłam na tarasie u mojej kochanej koleżanki, zaznawałam słońca. I usłyszałam pewną historię, smutną. I ja, jak to ja, przyjęłam się bardzo, bardzo wielce. I tak sobie myślę, że życie bywa... jakby powiedziała moja prawa, kurewsko sine. Niby każdy sobie żywot skrobie, ale jak skrobie, nie jest świadom co w jego głowie. A więc, aby uniknąć takich sytuacji, życzę Wam i sobie absolutnej władzy... nad głową ową.
środa, 15 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz